Pieczone ziemniaki są świetnym dodatkiem do mięsa, a jednocześnie potrafią grać rewelacyjne role pierwszoplanowe na talerzu. Ich zapach i smak sprawia, że zakochujemy się w nich od pierwszego wejrzenia, a dokładnie od pierwszego zjedzenia ;o)
Chwilę trwa nacinanie ziemniaków, ale kiedy wstawimy je do piekarnika, robią się same. I o to włąsnie chodzi, prawda?
Przepis na inne pachnące ziemniaki z piekarnika znajdziecie TU
Co należy mieć pod ręką?
- ziemniaki (ilość zależy od ilości biesiadników i poziomu ich głodu),
- czosnek,
- tymianek,
- oregano,
- sól,
- pieprz.
Zatem do dzieła!
Ziemniaki obieramy, a następnie nakrawamy tworząc wachlarzyki. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180-200 st C. Czosnek obieramy i kroimy na drobne plasterki, po czym wtykamy w szczeliny na zamianę z ziołami (ja miałam tymianek i oregano, ale można pomyśleć o innych) . Przygotowane ziemniaki skrapiamy oliwą, posypujemy sola gruboziarnistą i pieprzem.
Wrzucamy je do piekarnika i pieczemy ok godziny.
Ja się w nich zakochałam, mam nadzieję, że wam też będą smakować ;o)
Tak mi przyszło do głowy:
* ciekawym doświadczeniem było skropienie gotowych już ziemniaków odrobiną octu, tak trochę na modłę brytyjską.
* warto jest czosnek głębiej wcisnąć, bo wtedy się nie spiecze i nie będzie gorzkawy w smaku. Ja przekonałam się o tym po fakcie :o)
Kurcze, te pyrki tak ładnie wyglądają, że już chciałabym je zjeść! Szkoda, że nie mam Dzina w domu ;)
OdpowiedzUsuńMam już obiad na jutro ,mniam.
OdpowiedzUsuńJaaaaa, nie mogę oglądać Twojego bloga w nocy, zaraz pójdę skrobać ziemniaki!
OdpowiedzUsuńnie ukrywam, ze wasze wpisy, to woda na mój młyn i miód na moje uszy :D
OdpowiedzUsuńJustynides- kiedy wpadasz na ziemniaki :)
Jeśli przyjmiesz,to zapraszam do mnie po wyróżnienie. dziękuje za informacje o ksiązkach.Znalazłam w Częstochowie dwa miejsca ze starymi, pachnącymi książkami.Pomyślę o wymianie.Dziękuję.
OdpowiedzUsuń